Przemówienia podczas pogrzebu Adama Kiss-Orskiego
w dniu 11 kwietnia 2008r.


Prof. Adam Zielinski

***

Jarosław Dziedzic, Charge d'affaires a. i. RP



Adam Zielinski po polsku auf deutsch

Adasiu,

my, Twoi przyjaciele i bliscy zebraliśmy się tu wszyscy, a Ty? Gdzie jesteś z Twoją nieodłączną kamerą? Czemu nas nie fotografujesz? Czemu nie żądasz i nie nakazujesz nam, abyśmy się fotogenicznie ustawiali do zdjęć? Jesteśmy przecież tu wszyscy, których szanowałeś i lubiłeś:
Jest tu Twoja ukochana Jasia, Twoje "perełki" - obydwoje Ludwińscy, a przede wszystkim oczko w Twojej głowie wnuczek Nikuś. Przypatrz się nam: zebrało się tu, aby Ciebie powspominać, przewielebne, dostojne polskie duchowieństwo, polska dyplomacja, Twoi przyjaciele, znajomi...
Każdy z nas nosi w sobie jakąś cząstkę Twojej osobowości, boć przecież miał na każdego z nas dobry, pozytywny, twórczy wpływ. Łączyłeś nas , a nie dzieliłeś!

Wspominam chwile, kiedy wyznawaliśmy sobie wydarzenia z naszej przeszłości górnej, a czasami też chmurnej. Opowiadałeś wówczas barwnie między innymi o Katowicach, o Pradze i Barcelonie, gdzie pozostawiłeś po sobie najlepszą opinię wzorowego, polskiego sportowego trenera.
Opowiadałeś też o Twoim życiu we Wiedniu. Ale tak na prawdę Twoją miłością był - i na zawsze pozostał - Lwów.
Śpiewałeś o nim:

I bogacz i dziad tu są za pan brat
I każdy ma uśmiech na twarzy,
A panny to ma słodziutkie ten gród,
Jak sok, czekolada i miód!
Więc szkoda gadania i co chcesz to mów,
Nie ma jak Lwów!


Pochodzisz przecież z Lwowskiego Zamarstynowa - to dzielnica, gdzie kształtowały się twarde, do ostatniej kropli krwi lojalne - charaktery. Wróć teraz, bo to Ci zrobi przyjemność do tamtych, lwowskich czasów, wysłuchując melodię swej młodości choćby na chwilę.

Adasiu,

Twoja kamera rejestrowała w sposób jednorazowy i zdumiewająco szczegółowo, jak Polacy w Austrii pracują, jak śpiewają, jak grają, jak tańczą, jak malują, jak rzeźbią, jak uprawiają sporty, jak się modlą... Zbliżałeś Polaków do Naddunajskiego Kraju i ów Naddunajski Kraj do Polaków.
Umiałeś przebogato udokumentować pobyty Ojca Świętego we Wiedniu , ale nie zapominałeś też odwiedzić z Twoją kamerą Żydów w Synagodze, kiedy święcili Sądny Dzień.
Odwiedzałeś siedzibę premiera Austrii i rejestrowałeś tam liczne konferencje prasowe, ale nie omieszkałeś pokazywać też jak się Polacy beztrosko potrafią bawić na balach, a w dzień później jak zdumiewająco wydajnie pracują. Materiały, które zebrałeś, wystarczą na wiele doktoratów - przyjdzie czas, kiedy młodzi na podstawie Twoich ponad stu tysięcy zdjęć odtworzą w swych pracach naukowych, wkład Polaków w rozwój Austrii, udowadniając, że jesteśmy twórczy, pracowici, mamy artystyczne dusze, jesteśmy patriotami ale też potrafimy cenić naszą austriacką, drugą Ojczyznę.

Polska odznaczyła Cię przecież za tę Twoją syzyfową pracę bardzo wysoko, wręczając Ci Krzyż Kawalerski. Prosiłeś mnie wtedy, abym wygłosił z tej okazji w Ambasadzie laudację ale usilnie zaznaczałeś, że zależy Ci na tym, abym wplótł w nią lwowskie motywy.
A więc śpiewaliśmy Ci wszyscy, z Ambasadorem włącznie, owe lwowskie melodie i to tak serdecznie, jak to się tylko bardzo rzadko wydarza przy Hietzinger Hauptstrasse.

Adasiu,

gdybym był prezydentem Polski ufundowałbym natychmiast dwa wielkie pomniki: jeden Tobie, za Twój niezłomny charakter, za Twoją wytrwałość w godzeniu Polaków i za Twoją wiarę w to, że w końcu uda się nas wszystkich, mimo coraz to nowych ans, skupić pod znakiem Orła.
Należy Ci się też pomnik za bohaterstwo, z którym znosiłeś okrutną chorobę. Nigdy przed nią nie stchórzyłeś, więc gdyby ta twoja choroba - najwścieklejsza bestia - miała choćby odrobinę ambicji, zrejterowałaby, uznałaby się za zwyciężoną i po prostu uciekłaby. W szpitalu, znalazłeś w sobie omal do ostatniego dnia swego życia tyle siły, żeby pocieszać Twoich bliskich, pocieszać wszystkich, Ciebie licznie odwiedzających, nie czekałeś na to, abyśmy my pocieszali Ciebie. Nie szukałeś nigdy współczucia, pozostałeś do ostatniego tchnienia mocny. Mało w dzisiejszym naszym świecie takich imponujących charakterów, jak Twój.

Drugi pomnik wystawiłbym Twojej Ukochanej Jasi. To nie tylko żona, lecz całopalna ofiara.
Warowała przy Tobie dzień i noc, głaskała Ci rękę i wycierała znój z czoła. Zmywała Twoje umęczone ciało i wciąż wpajała w Ciebie, że będzie dobrze, że musi być dobrze. Joasiu, kiedy pewnego dnia podążysz za Adamem, będzie na Ciebie czekał w nagrodę za Twój niezłomny, szlachetny charakter, fotel ustawiony po prawicy Pana Boga. Prawda, Adamie, że jej troska o Ciebie przeszła wszelkie ludzkie oczekiwania? Gdziekolwiek się znajdziesz, odpłać się Jej za tę niewiarygodną opieką nad Tobą.
I ani na chwilę nie strać z oczu Twoich ukochanych Ludwińskich i Twojego, ponad wszystko na świecie ukochanego, wnuka Nikusia.

Dziś odchodzisz, ale przecież będziesz na nas czekał i kiedy pojawimy się gdzieś na tej chmurce, na której - jak Cię znamy - z całą pewnością już teraz budujesz nowe studio reporterskie, sięgniesz na nasz widok od razu po aparat fotograficzny i będziesz dokumentował nasze przybycie.
Może nawet ugościsz nas na przywitanie wódeczką? Z tej chmurki, z której teraz na nas patrzysz, dbać będziesz o Twoich Najbliższych. Nie zapomnisz też i nas, Twoich przyjaciołach, tak, jak my nie zapomnimy Ciebie.

A na razie, Adasiu, skróć sobie czekanie na nas, melodią o Twoim ukochanym mieście.
Niech Ci się przyśni Twój Lwów i Twój Nikuś - Twoja nadzieja, miłość i duma - Nikuś szukający Twoich śladów w tym Twoim niezapomnianym Lwowie.

Dobrej drogi tam, w górze, nasz Drogi Adasiu!

***

Jarosław Dziedzic, Charge d'affaires a. i. RP po polsku auf deutsch

Pogrążeni w smutku spotykamy się dziś, by wspólnie pożegnać Pana Adama Kiss-Orskiego, wspaniałego człowieka, znakomitego sportowca, mistrza szermierki, trenera i wychowawcę młodzieży, animatora kultury, dziennikarza i fotoreportera. Jest nam niezwykle ciężko rozstać się z człowiekiem, którego życie i działalność tak wiele wniosły w naszą codzienność. Jesteśmy tu dziś przede wszystkim po to, by naszą obecnością zaświadczyć o tym, że pamięć o Nim nie zostanie zatarta, że jego dzieło, a także wspaniała osobowość, będą w nas żyły na zawsze.

Jego niestrudzone wysiłki na rzecz pielęgnowania polskich zwyczajów i tradycji narodowych, kreowania i utrwalania pozytywnego obrazu Polski oraz szerzenia wiedzy o Polsce i Polakach w Austrii pozostaną Jego cennym, osobistym wkładem w budowę polsko-austriackich relacji. Za swoją aktywność zawodową i społeczną Pan Adam Kiss-Orski wyróżniony został przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP.

Każdy z nas pewnie w inny sposób będzie pamiętał Adama Kiss-Orskiego. Najbliższa rodzina z pewnością zapamięta Go przede wszystkim, jako pełnego ciepła, czułego, kochającego Męża, Ojca i Dziadka. Dawni rywale z szermierczej planszy zapamiętają Go, jako twardego, ale walczącego fair zawodnika. Dawnym podopiecznym pozostanie zapewne w pamięci, jako wymagający, ale i wyrozumiały, umiejący mobilizować do jeszcze większego wysiłku trener.

Ja przez pięć lat miałem zaszczyt współpracować z Panem Adamem, jako redaktorem naczelnym portalu internetowego Austriapol. Nasze kontakty miały przede wszystkim charakter zawodowy, ale miałem też okazję poznać Go, jako uczciwego, otwartego, szczerego człowieka, z pasją i pełnym zaangażowaniem wykonującego kolejny w swoim życiu zawód.

Poznaliśmy się z Panem Adamem w dniu 19 marca 2003 roku. Kończył się wówczas Rok Polski w Austrii, a zorganizowana w jego ramach wystawa polskiego malarstwa międzywojennego "Der Neue Staat" w Muzeum Leopolda w Wiedniu stała się dla Pani Ambasador Ireny Lipowicz okazją do przedstawienia szerszemu gronu jej dwóch nowych współpracowników.

Czy ktokolwiek z nas pamiętałby dziś to wydarzenie sprzed prawie dokładnie pięciu lat, gdyby nie poświęcony mu reportaż Adama Kiss-Orskiego, który i dziś można obejrzeć na stronach Austriapolu? Samo to wydarzenie - w swej istocie po latach zupełnie nieistotne, jak zresztą wiele równie nieistotnych po latach wydarzeń, których sekwencje składają się na nasze życie. Jednak uchwycenie takich z pozoru mało znaczących momentów w obiektywie aparatu fotograficznego, zestawienie ich - rozproszonych na przestrzeni czasu - razem i utrwalenie w zbiorowej pamięci w formie reportaży Adama Kiss-Orskiego tworzy interesujący, wielopłaszczyznowy obraz polskiego życia w Wiedniu. A to już jest niezwykle cenna wartość. W pełni można ją docenić dopiero z perspektywy wielu lat, patrząc wstecz na wyniki wytrwałej, konsekwentnej, twórczej pracy Pana Adama. Dzięki niej on zyskał uznanie nie tylko w oczach polskiej społeczności w Austrii, o czym świadczy choćby tak liczna dziś obecność podczas tej smutnej uroczystości. Jego zasługi na rzecz austriackiej Polonii zostały także docenione przez władze Rzeczypospolitej Polskiej, czego wyrazem stało się przyznanie Mu wysokiego odznaczenia państwowego.

Żegnając dziś Pana Adama Kiss-Orskiego w imieniu polskich przedstawicielstw dyplomatycznych w Wiedniu chciałbym zaapelować do Jego współpracowników i następców w redakcji portalu, by kontynuowali Jego dzieło. Nie będzie to łatwe, bo jak na wybitnego sportowca przystało, Pan Adam - odchodząc - pozostawił po sobie poprzeczkę wysoko ustawioną. Nie będzie to łatwe, ale warto się tego podjąć. Nie tylko ze względu na miejsce i znaczenie, jakie Austriapol zyskał sobie w polskiej społeczności w Wiedniu, lecz także -albo i przede wszystkim, - dlatego, iż będzie to przedłużeniem obecności Pana Adama Kiss-Orskiego wśród nas.



• Copyright © 2000 - 2008 • AUSTRIAPOL Dialog • Alle Rechte vorbehalten •